Photography by Eric

28 lut 2016

Muzyczny Luty

Miesiąc mija więc czas na kolejne muzyczne podsumowanie. Luty był ciekawszym miesiącem niż styczeń ale to raczej normalne bo jest tak co roku. Styczeń jest najnudniejszym miesiącem jeśli chodzi o muzykę.
Na początek muszę zacząć od najważniejszego muzycznego wydarzenia roku, czyli Grammy Awards.

Grammy
Muszę przyznać, że zawiódł mnie poziom gali, bo zapowiadał się naprawdę dobrze. Niestety już otwarcie zaskoczyło mnie negatywnie, było strasznie nudne i miałem wrażenie, że to występ w telewizji śniadaniowej, a nie Grammy. Otwarcie takiej ceremonii powinno być spektakularny by każdy widz poczuł gęsią skórkę, a nie usypiał. Swift zawiodła mnie na całej linii. Kolejnym minusem była zbyt wielka ilość hołdów. Rozumiem hołd dla Bowiego, który był spektakularny czy hołd dla B.B. Kinga lub legendarnego Lemmiego, ale hołd dla Lionel Richie...nawet nic nie zaśpiewał i całościowo wyglądało jak zapychacz. To był minus, tak samo, jak występ Pitbulla...to akurat zostawię bez komentarza. Na koniec mojego narzekania, nagroda dla Swift za najlepszy album roku...serio?. Przemówienie było spoko, ale miałem wrażenie, że dostała nagrodę tylko symbolicznie, bo prawda jest taka, że wszystkie pozostałe albumy były o wiele lepsze, zwłaszcza album Alabama Shakes, przy którym album Taylor wypada marnie.
Przestaje już tylko narzekać więc wspomnę o plusach ceremonii. Zacznę od występu The Hollywood Vampires, którzy oddali hołd Lemmiemu. Byli naprawdę świetni, ale i tak największym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że na gitarze gra Johnny Depp...był naprawdę dobry. Oczywiście Alice Cooper był również dobry, ale to raczej normalne. Kolejny plus to występ Kendricka Lamara, który zaskoczył mnie pozytywnie, naprawdę dobrym show, to samo duet Tori Kelly i James Bay. Występ Adele był dość pechowy przez problemy z mikrofonem, ale i tak mi się podobał, bo po prostu darze Adele wielką sympatią.
Najlepsza jednak była Lady Gaga. Hołd, jaki oddała Bowiemu był naprawdę dobry i idealnie pokazała jak wielki artystą był Bowie. Zabrakło mi jedynie Starman oraz Loving the Alien, bo kocham te piosenki, ale i tak bardzo mi się podobało. Jeśli chodzi o zwycięzców to poza albumem roku nic mnie nie zaskoczyło, no jedynie nagroda za debiut roku dla Meghan, bo obstawiałem kogo innego.
Generalnie ceremonia rozdania nagród Grammy w tym roku wypadła średnio, a za rok Grammy skradnie Adele i to nie podlega wątpliwości.



Super Bowl 50
 Najważniejsze święto Amerykanów to również w połowie część muzyczna Super Bowl. W tym roku swoje show miało Coldplay i....wypadło słabo. Zaczęło się dobrze, ale potem było coraz nudniej. Pojawienie się Bruna Marsa i Beyonce nieco ożywiło ten występ, ale i tak mnie nie zaskoczył niczym i niestety nudził. Szkoda, bo liczyłem na niezapomniane show jak to Coldplay i się przeliczyłem. Może miałem za wysokie oczekiwania. Coldplay stawiam na równi z występem Bruno Marsa z 2012 który również był dość nudne.
Helftime Show to przede wszystkim muzyczny spektakl, który mas sprawić, że widzą po prostu zabraknie słów zachwytu, a niestety nie wszyscy jakoś przywiązują do tego uwagę.
Oczywiście muszę napisać ponownie o Lady Gadze. Wykonała hymn i to niesamowicie. Była po prostu genialna. Mam wrażenie, że Gaga awansowała z gwiazdki pop na prawdziwą artystkę. Nie wiem czyja to zasługa, ale dzięki takim występom, Gaga zapisuje się w historii muzyki.





Karabin Peszek
  Najnowszy krążek Marii Peszek jest chyba najlepszym w jej karierze. Po poprzednim albumie myślałem, że już nie da rady nagrać nic lepszego, ale myliłem się, bo zrobiła to!. Najnowszy album, czyli Karabin jest po prostu genialny. Teksty Marii oddają idealnie dzisiejsze czasy i choć często są dość mocne to jest to plus. Gdy usłyszałem Modern Holocaust, wbiło mnie dosłownie w fotel. Ta piosenka pokazuje idealnie, że słowo nienawiści może ranić tak samo, jak karabin czy inna broń. Nie zdając sobie czasem z tego sprawy, możemy kogoś wręcz zabić naszym słowem dlatego powinniśmy zdystansować się i zająć swoim życiem, a nie niszczyć życie innych. Wracając do albumu, jest mocny i to bardzo, ale ten, kto zna utwory Marii ten wie, że Ona śpiewa wprost. Piosenki, mimo iż mówią mocno o teraźniejszości, są uniwersalne i raczej nigdy nie stracą na wartości i za to uwielbiam Marię, potrafi pisać teksty ponad czasowe, z którymi można się utożsamiać i połączyć to wszystko z dobrą muzyką i stworzyć prawdziwe dzieło. Polecam ten album wszystkim niezależnie od poglądów. Muzyka powinna łączyć, a my powinniśmy być naprawdę bardziej obiektywni i zdystansowani, bo to najlepszy sposób na szczęście. „Krew, Krew na chodniku, lepkie od śmierci ręce fanatyków” to jeden z lepszych tekstów na płycie, a jest ich więcej dlatego na serio warto przesłuchać ten album, bo jest okrutnie szczery i prawdziwy.
Generalnie album niesie jedno ważne przesłanie, więcej miłości, a mniej nienawiści.
Można szczuć słowem
Można szczuć modlitwą
Można dzielić ludzi
Ciąć krzyżem jak brzytwą

Wiem, że album wydali też Macklemore & Ryan Lewis, ale jakoś nie mogę się zebrać i go przesłuchać.
Przygotowuję tekst o filmach Oscarowych i planuję go opublikować w przyszłym tygodniu, czyli akurat po gali, także czuwajcie. Pojawi się również post o genialnym serialu House of Cards, który zacząłem w końcu oglądać i zrozumiałem jego fenomen.
Kolejny przegląd muzyczny oczywiście za miesiąc ;)

*zdjęcia: hiphop-n-more.com, cgm.pl. abcnews.go.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz