Z racji, że nadal jestem pod zachwytem Light.Move. Festiwal muszę o tym napisać. Na początek wytłumaczę co to dla tych, którzy nie wiedzą. Light Move Festiwal to festiwal kinetycznej sztuki światła odbywający się od 5 lat w Łodzi. Na festiwalu możemy zobaczyć przeróżne mappingi, performance, pokazy świetlne i laserowe, wiele instalacji świetlnych czy też posłuchać muzyki, no i możemy podziwiać piękną kolorową ul.Piotrkowską, która podczas LMF jest niesamowita.
W tym roku festiwal trochę rozlał się po centrum Łodzi, a serce festiwalu, czyli główny i największy pokaz przeniósł się z Placu Wolności do EC-1, które w mojej opinii jest lepszym miejscem niż Plac Wolności, ponieważ to miejsce, które daje więcej możliwości i robi lepsze wrażenie. W EC-1 mogliśmy oglądać 3 mappingi/pokazy, jednak pokaz Teatru V6 przyćmił wszystkie inne, ponieważ był powalający. Kiedy w piątek pierwszy raz zobaczyłem widowisko „Imaginarium”, aż oniemiałem z wrażenia. Sam pomysł był genialny i naprawdę wielkie ukłony dla wszystkich, którzy to realizowali, bo spisali się na medal. Oglądając ten pokaz nie nudziłem się nawet przez chwilę i dopiero za trzecim razem ogarnąłem wszystko, co się działo na scenie i gdybym mógł to bez wahania poszedłbym kolejny raz.
Park Sienkiewicza w tym roku był miejscem dla instalacji świetlnych i pomimo trudnego wejścia do samego parku, byłem zachwycony pomysłami na stworzenie instalacji. Najbardziej zachwyciła mnie instalacja ze sznurków podświetlanych ultrafioletem oraz pomysł na połączenie butelek po wodzie i podświetlenie ich tworząc takie kolorowe krzaki/krzewy.
Następca parasolek Philipsa, czyli kolorowe żyrandole, przypominały mi lampy z IKEA i podobały mi się nawet bardziej niż ubiegłoroczne parasolki. Fundacja „Lux Pro Monumentis” Ciekawie to wymyśliła.
Pokaz laserów to chyba jedyna rzecz, która mnie nie zachwyciła aż tak jak oczekiwałem, ale powodem była lokalizacja. Zeszłoroczne pokazy nad stawem w Parku Śledzia robiły wielkie wrażenie właśnie dzięki lokalizacji, w tym roku był to po prostu pokaz laserowy jakich wiele, no ale to szczegół.
Piotrkowska podczas LMF jest zawsze bajeczna, ale po 22, bo wtedy jest większa swoboda w poruszaniu się i podziwianiu mappingów oraz oświetlenia kamienic. O innych mappingach nic nie napiszę, ponieważ nie zapadły mi szczególnie w pamięć, tak samo, jak projekcje artystyczne no może pomijając projekcję na pasażu Schillera, ponieważ ta akurat mi się spodobała.
LMF to wydarzenie, które na stałe zapisało się w moim kalendarzu i co roku będę się na nim pojawiał, ponieważ uwielbiam wszelkie wydarzenia związane ze światłem i jest to festiwal, który po prostu uwielbiam.
Miałem napisać więcej, ale jakoś wyleciało mi z głowy wszystko. Generalnie polecam LMF wszystkim, bo jest to niesamowite wydarzenie i Łódź wtedy naprawdę staje się piękna. Trochę zdjęć zamieszczam poniżej, a całą resztę już wkrótce udostępnię na moim drugim blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz