Fanem piłki nie jestem i, prawdę mówiąc, to oglądam meczę tylko przy jakiś większych okazjach, czyli zazwyczaj jest to Euro, jednak nigdy nie wczuwałem się tak w kibicowanie Polsce, jak w tym roku.
Pierwszy mecz, czyli ten z Irlandią Północną, oglądałem ukradkiem, realizując projekt semestralny i w sumie to olewałem go aż do czasu, gdy cały mój blok ogarnął jeden wielki okrzyk radości, wtedy postanowiłem oglądać każdy kolejny mecz jak „kibic” i tak było.
Mecz z Niemcami oglądałem w takim stresie, że prawie stłukłem piwo...tak, to jest możliwe i byłem wielce uradowany, gdy wynik był taki jak zakładałem. Po tym meczu Euro było na ustach wszystkich moich znajomych, wszyscy się ekscytowali naszą drużyną, i nie dziwie się im bo po latach spektakularnych porażek, nasza drużyna w końcu była na światowym poziomie i grała po prostu świetnie. Przed meczem z Ukrainą rozmawiałem z moją koleżanką ze Lwowa, która sama przyznała, że kibicuje naszej drużynie, bo jest po prostu znakomita i wykonała kawał dobrej roboty w przygotowaniach do Euro, właśnie wtedy ta ekscytacja Euro udzieliła się mi.
Kolejny mecz, czyli ten z Ukrainą był równie emocjonujący co poprzednie, jednak jakoś byłem spokojniejszy, bo byłem pewny, że wygramy, co też się stało. Gdy wyszliśmy z grupy, wszyscy mówili, że to jest już nasz historyczny sukces, ale oczywiście każdy chciał więcej i liczyli na ćwierćfinał Mistrzostw Europy.
Mecz ze Szwajcarią był wstrząsem dla mojego układu nerwowego. Cieszyłem się niesamowicie z gola Błaszczykowskiego, ale prawdziwe emocje przyszły przy karnych...biegałem po schodach, bo nie mogłem na to spokojnie patrzeć i w sumie większość przegapiłem, ale jakimś cudem trafiłem akurat na ten piękny gol Krychowiaka i od razu na twarzy pojawił mi się wielki banan i miałem ochotę wykrzyczeć sam nie wiem do końca co. Nigdy nie przypuszczałem, że piłka nożna mnie tak wciągnie, a tak naprawdę to nie przypuszczałem, że jakikolwiek sport mnie tak wciągnie, a jednak.
Nie będę pisał o meczu ćwierćfinałowym, bo jestem pewny, że wszyscy zapamiętamy go na zawsze.
Jestem dumny z naszego zespołu, bo grali po prostu zajebiście i nie mam do nich żalu, tylko się niesamowicie cieszę z tego, jak daleko doszliśmy. Oczywiście, mogliśmy dojść dalej, ale po co się dołować i napawać pesymizmem skoro możemy się cieszyć z tego, że nasza drużyna jest coraz lepsza i nie jest już grupą, z której można się śmiać. Mam nadzieję, że Błaszczykowski nie oberwie aż tak bardzo za ćwierćfinałowe karne, bo w końcu to On dał nam dwa gole na tegorocznym Euro, dzięki którym byliśmy w ćwierćfinale.
Dobra to w sumie koniec, miałem jeszcze napisać coś o potykającym się o własne nogi Krychowiaku lub Miliku, który czasem zapominał jak się gra, ale to nieważne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz